Kolegium za Tiananmen?

 
 
4 czerwca, w rocznice masakry na placu Tiananmen w Pekinie, przed ambasada ChRL odbywala sie sie manifestacja zorganizowana przez Amnesty International. Wczesniej grupa mlodych ludzi rozciagnela na chodniku przed ambasada kilka metrow drutu kolczastego i miedzy jego zwojami zapalila swieczki. Pilnujaca spokoju ambasady policja zatrzymala Marcina Drazkiewicza, ktory rozciagnal drut i odmowil jego usuniecia. Marcin Drazkiewicz jest prezesem Polskiego Stowarzyszenia Przyjaciol Tybetu i jednym zalozycieli Inicjatywy na Rzecz Bojkotu Produktow Chinskich. Znam go osobiscie i wiem, ze jest spokojnym i kulturalnym mlodym czlowiekiem, choc jego wyglad (kolorowe wlosy) moze nie odpowiadac upodobaniom estetycznym policjantow.

Wedlug swiadkow zajscia, do ktorych udalo mi sie dotrzec, Marcin zachowywal sie spokojnie i jedynym powodem zatrzymania byla odmowa usuniecia drutu. Tymczasem dowodzacy akcja policjant nadkomisarz Dariusz Janas powiedzial reporterowi "Zycia", ze "mlody czlowiek stawial wyrazny opor i zachowywal sie arogancko", dodajac, ze "az wstyd powtarzac jego slowa". W radiowozie policjanci zorientowali sie, ze kamera wideo Marcina jest wlaczona i zarejestrowala cale zajscie, a takze polecenie przelozonego: "Chowajcie identyfikatory". Jeden z policjantow zniszczyl kasete.

Drazkiewicza przewieziono do komendy, gdzie dowiedzial sie, ze zostanie postawiony przed kolegium ds. wykroczen pod zarzutem chuliganstwa i zaklocenia ruchu drogowego. Rozciagniety na chodniku drut kolczasty przeszkadzal (wedlug policji) rowerzystom jezdzacym przed ambasada.

Okolo godz. 19 w sprawie Drazkiewicza interweniowal posel Henryk Wujec i dzialacz Amnesty International Boguslaw Stanislawski. Prawdopodobnie dlatego Drazkiewicz zostal zwolniony.

Po odejsciu osob prominentnych (Zofii Kuratowskiej, Henryka Wujca, Marka Balickiego oraz kilku znanych literatow i dziennikarzy), uczestniczacyh w pierwszej czesci demonstracji, policja przystapila do legitymowania i spisywania zupelnie spokojnie zachowujacych sie mlodych ludzi. Gdy Boguslaw Stanislawski spytal dowodzacego akcja, co robia jego podwladni, ktorzy miedzy innymi spisywali dwoje mlodych dzialaczy Amnesty International, odpowiedzial: "Sa na praktyce, niech sie szkola". Polecil tez skonfiskowac drut kolczasty jako dowod rzeczowy.

Krzysztof Lozinski

Za Gazeta Wyborcza z 9 czerwca 1997

 

Powrot do menu Kronika     Powrot do strony glownej